Polak przebrany za goblina krąży po Nowej Zelandii. Chce zagrać w „Hobbicie”
Nasz rodak, Maciek Osika, by spełnić swoje marzenie poleciał aż do Nowej Zelandii. Tam stara się zwrócić na siebie uwagę Petera Jacksona. Paraduje po Queenstown z twarzą pomalowaną zieloną farbą, we własnoręcznie zrobionej zbroi i hełmie, które sklecił z kawałków metalu znalezionych na miejscu. Na jaką rolę liczy?
– Jestem za wysoki na hobbita, za chudy na krasnoluda i za niski na elfa. Ale za to na goblina nadaję się idealnie.
Jak na razie, nie może jednak legalnie podjąć pracy w Nowej Zelandii.
– Do lutego, nie mogę oficjalnie się zatrudnić, ale jeśli będę już wiedział, że przyjmą mnie na statystę, do 15. lutego uda mi się wyrobić wizę i będę gotowy do goblinowania – zapewniał Osika.
Nowozelandzkie media nie dają mu dużych szans na angaż. Kiedy w zeszłym roku dwóch turystów przyjechało do Nowej Zelandii w tym samym celu, co Osika, rzecznik Jacksona stwierdził, że mają już wystarczająco dużo utalentowanych aktorów.
Ale czy którykolwiek z nich ma takie kwalifikacje, jak Osika? Krakowianin chwali się, że przeczytał ”Hobbita” 20 razy w czterech językach nowożytnych, a poza tym zna doskonale język elfów.
No i to poczucie humoru… Kiedy reporter z Auckland zapytał, jak podoba mu się miasto, Osika popisał się grą słów:
– I don’t know why they called it Auckland – there are no Orcs there.
(”Nie wiem, dlaczego nazywają je Auckland – przecież tu nie ma orków.” ”Auckland” w języku angielskim brzmi tak samo jak ”Orcland” – ”kraina orków”)