Hobbicki pub oskarżony o naruszenie praw autorskich
Uwaga całego świata skupiona jest teraz na małym pubie o wdzięcznej nazwie „The Hobbit” w Southampton, w Anglii. Działający już od dwudziestu lat biznes składa swoisty hołd dziełom i postaciom stworzonym przez J.R.R. Tolkiena.
Jednakże książka o tej samej nazwie stanowi równie dobrą, jeśli nie lepszą inwestycję. The Saul Zents Company, właściciel praw autorskich do wyżej wspomnianej książki oraz „Władcy Pierścieni” zagroził pubowi sprawą sądową. Nawiązując do wypowiedzi BBC, znakiem charakterystycznym placówki są postaci Tolkiena – w menu znajdują się koktajle „Frodo” i „Gandalf”, a twarz Elijah’a Wooda, gwiazdy filmu „Władca Pierścieni”, znajduje się na okładce menu.
Wyżej wspomniana kompania usytuowana w Berkeley, w Kalifornii umieściła na swej stronie taką notkę:
“>>Middle-Earth Enterprises<< posiada wyłączne prawa do zobrazowywania, reklamowania itp. literatury J.R.R. Tolkiena, włączając w to „Władcę Pierścieni” i „Hobbita”. Produkujemy, dajemy licencję filmom oraz je reklamujemy od ponad 35 lat.”
Podobną sytuację ma w swym dorobku kawiarnia w Birmingham, zmuszona do zmiany nazwy, oraz dwa fanowskie portale internetowe.
Tym razem jednak sprawa została odpowiednio nagłośniona przez media, głównie dzięki stronie na Facebooku popierającej pub. Twitter również nie pozostał bezczynny, zawiadamiając świat o sporze. Nawet został tam opublikowany post Stephena Fry’a – „czasem wstydzę się reprezentować ten biznes. Który jest bezsensownym, niszczącym samego siebie znęcaniem się”. Fry gra rolę pana Miasta na Jeziorze w jednej tej licencjonowanej, dwuczęściowej produkcji Petera Jacksona, ekranizacji „Hobbita”. Sir Ian McKellen również wypowiedział się na ten temat. Gdyby tylko poszukać głębiej, znalazłoby się wiele podobnie brzmiących opinii na ten temat z całego świata, pochodzących nawet z bardzo odległych regionów.
Właścicielka Stella Mary Roberts mówi w rozmowie z BBC:
“Jesteśmy kompletnie oszołomieni. To było zupełnie niespodziewane, nigdy nie chcieliśmy naruszać czyiś praw autorskich. Czy my kogoś skrzywdziliśmy? Nie sądzę. Zachęcamy ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o J.R.R. Tolkienie do czytania jego książek i historii. Nie mamy finansowych środków, by z tym walczyć – nie pokonamy Hollywood.”
Czy inne portale podzielą los nieszczęsnego pubu? Przypomina to trochę sławną umowę zwaną ACTA, broniącą za wszelką cenę praw autorskich. Czy jednak ów cena nie jest za wysoka?
Zapraszamy do dyskusji na naszym forum.