Ponad gór omglony szczyt
Lećmy, zanim wstanie świt,
By jaskiniom, lochom, grotom
Czarodziejskie wydrzeć złoto!
 Już krasnali działa czar; 
 W ciszę młotów dźwięk się wdarł, 
 Tam gdzie mrok pod skałą władnie
 I gdzie dziwy drzemią na dnie. 
 Dawnych elfów możny ród
 Złota tu zgromadził w bród
 I w podziemnych kuźniach młotem
 Z kruszcu miecze kował złote. 
 Na srebrzystych nitek pas
 Nizał błyski lśniących gwiazd, 
 W złotych koron zaś obręcze
 Księżycowe wplatał tęcze. 
 Ponad gór omglony szczyt
 Lećmy, zanim wstanie świt, 
 By jaskiniom, lochom, grotom
 Zapomniane wydrzeć złoto! 
 Złote harfy leżą wiek, 
 Gdzie nie kopał żaden człek, 
 A w nich pieśni drzemie mnogo
 Nie słyszanych przez nikogo. 
 Nagle sosen słychać szum, 
 Wichrów nocą zawył tłum
 I czerwonym, żywym ogniem
 Drzewa płoną jak pochodnie. 
 Gdzieś w dolinie bije dzwon, 
 Ludzie patrzą z wszystkich stron, 
 A gniew Smoka ciska gromy
 Na struchlałe, kruche domy. 
 Dymią góry w blasku gwiazd, 
 Dla krasnali przyszedł czas. 
 Po pagórkach, po urwiskach
 W księżycowych biegną błyskach. 
 Ponad gór omglony szczyt
 Lećmy, zanim wstanie świt, 
 Żeby wydrzeć lochom, grotom
 Nasze harfy, nasze złoto!